sobota, 30 lipca 2011

Dreams ...



Kolejny dzień kolejne przemyślenia. Jeżeli chodzi nawet o to, to będzie kolejna notka. Zaskakujące. Zresztą nie ważne. Notka dotyczy ostatnich dni. Cóż, ogarnia mnie dziwna beznadziejność. Po nocach nie śpię za dnia nie jem zbyt wiele. Jedna kanapka rano, talerz zupy na obiad i tyle. Nie czuję głodu. Nie zasypiam zbyt szybko i budzę się bardzo wcześnie. Nie wiem czy sypiam ostatnio po więcej niż 4 godziny. Jest to o tyle dziwne, że jestem raczej postrzegany jako śpioch i osoba bardzo lubiąca sen. Czuję, jakby powoli uciekało ze mnie życie.

Miałem dzisiaj sen. Cóż niby nic, sen jak sen. Nie mniej jednak ostatnio sny odwzorowują moje uczucia i obawy. Tym razem moim snem była samotność. Rozpacz i żal z utraty osoby, którą kocham. Wiem nawet czym to jest spowodowane. Tym, że ją tracę. Również to jest powodem mojego osłabienia i utraty sił. Nie potrafię przestać o niej myśleć. Myśleć o tym, co jeśli to koniec. Nie chcę aby to był koniec, ale zauważam, że nie jest ze mną szczęśliwa. Coraz więcej osób z otoczenia mnie atakuje, jeśli tak mogę to ująć. Zarzucają mi brak zainteresowania nią, mówiąc nawet bardziej dobitnie, żądają aby ją zostawił w spokoju. Abym ją uwolnił. Przestał ją ranić. Wiem, że wiedzą o tym od niej. Tylko dlaczego tak się dzieje? Dlaczego czuje się oczerniany w oczach innych? Dlaczego mam wrażenie, że to wszystko zakończy się w ten głupi sposób. Boli mnie to. Naprawdę bardzo mnie to boli. Jednak mimo to, nie potrafię być nadal zły. Nadal ją kocham na zabój i poświęciłbym wszystko.

Widziałem wczoraj wieczorem film, „Dracule” z 1982 bodajże, z Garym Oldmanem i Anthonym Hopkinsem. Mimo że wampir był zły, nie krył się nawet z tym, to nie był w stanie skazać na wieczne potępienie osoby, którą prawdziwie kochał. To z miłości i rozpaczy taki się stał, jak również dzięki niej odczynił swój urok. Poświęcił swoje życie, aby ona żyła dalej. Wolna od klątwy. Z możliwością zbawienia swojej duszy. Może ja też jestem takim Drakulą. Może też, aby osoba którą kocham zaznała szczęścia muszę dla niej „umrzeć”. Nie wiem już sam co z tym wszystkim robić. Ogarnia mnie taki wielki smutek i beznadziejność. Codziennie wyczekuję jakiejś wiadomości od niej. Kiedyś zarzucała mi, że nie wykazuje zainteresowania, teraz jest na odwrót. Wiem, że nie zawsze poświęcam jej wszystko. Wiem, że nie jestem doskonały. I tym bardziej teraz wiem jak to boli. Jednak nie jestem na nią zły. Odczuwam rozpacz, ale nie jestem na nią zły i nie potrafię, nie chcę. Kocham ją. Naprawdę, szczerze i z całego serca. Ale jeżeli jestem w jej życiu ciemnością muszę zginąć, aby mogło pojawić się światło. Nie mogę jej ciągnąć w stronę nicości. Nie chcę, aby ponownie cierpiała z mojego powodu. I abym zamiast u mnie, pocieszenia szukała u każdej innej osoby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz