niedziela, 21 sierpnia 2011

Not strong ...



Nie wiem jak zacząć ten wpis. Nie przychodzi mi nic sensownego, więc po prostu zacznę w ten sposób. Z biegu. Odkąd się rozstałem z nią, ciągle zastanawiam się, co by było gdyby. O dziwo ta myśl nie męczy mnie tak bardzo, jak miało to miejsce na początku tego całego okresu. O dziwo również większość wniosków, do których doszedłem jest słuszna i jak na tą chwilę, też tak wygląda. Do czego zmierzam? Tak naprawdę to nie wiem. Mimo że odpuściłem, trochę, wciąż o niej myślę. Wciąż mi na niej zależy. Nie potrafię wypełnić pustki, która po niej pozostała. Nie chce jej wypełniać tym, co jest złe. W moim przypadku grami, alkoholem. Zastanawiam się jednak, czy warto próbować dalej. Czy warto się starać i walczyć? Z jednej strony, jak było umieszczone w komentarzach pod jedną notką, jeżeli wróci, znaczy że tak miało być. Jeżeli nie, wtedy nigdy nie miało to sensu. Jednak pojawia się tutaj kolejny aspekt. Znaczenie następujących słów. „W życiu są bowiem rzeczy, o które warto walczyć.” On nią warto walczyć i chce o nią walczyć. Nie przeszkadzają mi rany, ból. Zapewne to trochę głupie. Chciałbym, abyśmy spróbowali jeszcze raz. Nie ważne czy się uda czy nie. Wierzę, że się uda. Nie stawiam jednak tego jako jedynej drogi w życiu. Jest ono kapryśne i często pokazuje nam różne ścieżki. Jednak ta ścieżka, którą widziałem do tej pory wydawała się słuszna. Właściwa. To co jednak sam chce, nie znaczy, że tak się stanie. Mógłbym poruszyć jeszcze aspekt szczęścia w tym wpisie, jednak jest on zbyt rozległy i wolałbym o nim napisać nieco później. Na pewno czas pokaże, czy warto walczyć o marzenia. Czy warto się starać dla kogoś. Wierzyć w miłość i mieć nadzieję. Do samego końca.


33 komentarze:

  1. To że nie należy trzymać kogoś na siłę, nie znaczy wcale że nie należy się o kogoś starać. Nie można starać się na siłę kogoś uszczęśliwić, trzymać go przy sobie, robić rzeczy które on nie chce by były robione tylko dlatego że uważamy, że tak będzie dla kogoś lepiej. Każdy ma wolną wolę.

    Nie znaczy to jednakże że mamy przestać się starać. Po prostu bądźmy przy kimś, jeśli będzie chciał z nami być... to dobrze, jeśli nie - cóż jego wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. To też chciałem ująć. Czasami jednak mam problem z doborem słów :P Ale akurat od tego jesteś tutaj Ty. Pomagasz to wszystko podsumować i czasami, wskazać drogę. Nie pchać kogoś, jedynie pokazać którędy iść. Decyzja należy do nas, co robimy z własnym życiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie Rizochi, nie jestem by pokazywać komukolwiek drogę. Właściwie sama nie wiem dlaczego tu jestem. Zapewne po to by nie myśleć o sobie. Po to... iż skoro nie mogę żyć własnym życiem to żyję życiem innych. Tak... to nie jest chwalebne, jednak jaki mam wybór, skoro nie dano mi innego.

    Lubię obserwować ludzi, czytać ich myśli. Ludzie to fascynujące stworzenia. A że piszę czasem coś od siebie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale martwi mnie Twój stan. I chociaż Twoje słowa są pomocne, to wygląda na to, iż Ty bardziej potrzebujesz pomocy. Dlatego też oferuje Ci rozmowę i w razie czego pomoc. Na tyle na ile będę w stanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie nie da się pomóc. Żadna rozmowa tutaj nie jest tutaj w stanie niczego zmienić. Pogodziłam się już z tym jak jest. I tak mam większe szczęście niż tryliony istnień którym nigdy nie dane było się urodzić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdemu da się pomóc. Nie koniecznie rozmową, lecz i rozmowa pomaga. Wystarczy pozwolić sobie pomóc. Nie ograniczaj się, to jest złe. Na pewno stać i zasługujesz na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Doprawdy? Uleczysz mnie? Może dasz nowe ciało, które nie będzie szwankować tak jak to? Mój umysł jest dobry, to ciało nie chce się słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli bym mógł, zrobiłbym to. Nie wiem dlaczego. Nie wiem co ci dolega. Jednak każdy zasługuje na odrobinę szczęścia. A mimo tego co mówisz, nie wyglądasz na osobę szczęśliwą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odrobinę szczęścia... jestem szczęśliwa za każdym razem gdy mogę otworzyć rano oczy. Bo wiem, że oto dany mi został kolejny dzień życia.

    Ludzie sądzą, że są nieśmiertelni. Nie myślą o swojej śmierci, dlatego nie potrafią żyć. Każdy kiedyś umrze. Jedni później inni... wcześniej.

    Ale cóż, tak to już jest ^^ Złoszczenie się i rozpacz nic tutaj nie pomogą. Zamiast marnować swoje dni lepiej w pełni je wykorzystać. Na szczęście mogę czytać książki i przeglądać internet. To naprawdę wiele, niektórzy nie mają nawet tyle.

    Yhh... ale dość o mnie. Nie powinnam o sobie tyle pisać. Ludzie za bardzo się do mnie przywiązują, a potem tylko z tego powodu cierpią ^^'

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wszyscy są tacy sami. Śmierć może nadjeść każdego dnia w każdej chwili. Nic na to nie poradzimy. I owszem, ani rozpacz, ani płacz nic tutaj nie pomoże. Jednak dlaczego w tej kruchości ludzie uciekają od innych. Bardzo mi przypominasz pewną osobę. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle. Nawet podejrzewam, że możesz być nią, jednak nie chce psuć tego co jest. Ludzkie przywiązanie jest dobre. Niektórzy spełniają się w ten sposób. A cierpienie zawsze było i będzie. Po prostu czasem trzeba je przezwyciężyć i iść dalej. Dalej zabiegać o więzi międzyludzkie. O przyjaźń o miłość.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety większa część ludzi nie potrafi zrozumieć owej kruchości. Zbytnio przywiązuje się do ludzi i potem cierpi. Nie chcę sprawiać bólu innym ludziom bo po co?

    Więzi międzyludzkie nie są mi potrzebne, bo... jak ktoś to wspaniale ujął (niestety nie pamiętam kto): "W godzinie śmierci każdy jest sam'.

    OdpowiedzUsuń
  12. W godzinie śmierci owszem, każdy z nas jest sam. Nic tego nie zmieni. Na świat przychodzimy sami, no niektórzy w towarzystwie, i sami też z niego odchodzi. Jednak czy każda więź sprawia ból. Owszem, niektóre sprawiają, jednak niektóre pomagają. Pozwalają czerpać inspiracje, siłę. Po co budzić się każdego ranka, skoro niczego to zmienia. Nie mamy dla kogo się budzić. Umrzemy sami. Jednak inni ludzie pomagają nam istnieć. Dają sens. Dla niektórych właśnie te więzi stanowią sens życia. Dają cel. Może to właśnie dzięki nim trwamy w tym życiu, które jest nam dane.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja budzę się dla siebie. Dla tych wszystkich fascynujących rzeczy które mogę zobaczyć. Świat jest piękny, świat jest cudowny. Jest tyle rzeczy do zrobienia i do zobaczenia. Na szczęście dane było mi żyć w XXI wieku. Mam internet. Mogę dzięki niemu podróżować po świecie i widzieć rzeczy których nie mogłabym zobaczyć normalnie. Książki tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  14. Owszem, mamy to szczęście, że mamy książki, filmy internet. Zgadam się z tym. Jednak na co nam odwiedzanie tych wszystkich wspaniałych miejsc, jeżeli nie mamy ich z kim zobaczyć. Z kim podzielić się tymi wszystkimi wrażeniami, doświadczeniami. Świat jest piękny, zgadzam się. Jednak jego piękno leży w ludziach, którzy stoją przy nas. W ludziach, którzy są dla nas ważni. Tak naprawdę więcej szczęścia daje człowiekowi tworzenie, niż tylko konsupcja. Jeżeli coś tworzysz, robisz to dla innych. Dla tych co będą po nas. Jeżeli pomagasz innym, czujesz, że Twoje kruche istnienie ma sens. Pozwala wpłynąć na kogoś. Pomóc mu i wyciągnąć go z dołka. Można by zwiedzić cały świat, przeczytać wszystkie książki, jednak na co nam to, jeżeli nie możemy podzielić się tym z drugą osobą. Owszem daje to nam szczęście. Może to tak naprawdę jest szczęście. Jednak nawet jeżeli będziemy kimś wyjątkowym, a samotnym, tak naprawdę nie będziemy szczęśliwi. Będzie ciągle czegoś brakować. Kiedyś byłem jak Ty. Wierzyłem, że to co robię daje mi szczęście, jednak gdy poznałem pewne osoby to się zmieniło. Wielu ludzi mnie zraniło, jeszcze więcej zraniłem zapewne sam, jednak cierpienie zawsze było i zawsze będzie. Nie możemy skrywać się za zasłoną wirtualnego świata.

    Ehh ... gdy rozmawiam z Tobą, odnoszę wrażenie jakbym rozmawiał z Nią. Bardzo mi jej brakuje. Ale jak mówisz sama, życie toczy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tworzę i żyję dla siebie. Gdy umrę i tak świat dla mnie przestanie istnieć. Życie nie ma sensu - ot może taki, że pozwala ewolucją pchnąć maciupeńki krok do przodu (chociaż w moim przypadku i tak to się nie sprawdza, bo jestem wybrakowanym modelem człowieka, zresztą nie mam dzieci i mieć nie będę).

    Nie skrywam się za zasłoną wirtualnego świata jak twierdzisz. Po prostu nie mam innej możliwości zwiedzania świata niż poprzez internet, a przynajmniej nie na większe odległości. No chyba że któregoś dnia stwierdzę że mam dość i nie będę chciała by mnie po raz kolejny odratowywali ze szpon śmierci.

    Jeśli nie pożarliście się przy rozstaniu, zawsze możesz z nią porozmawiać. Z tego co wiem czasem miłość może przerodzić się w przyjaźń, a tobie chyba zależy na utrzymaniu kontaktu z nia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Owszem zależy mi na utrzymaniu kontaktu z nią, tylko problem leży w tym, że jeżeli mielibyśmy być przyjaciółmi, to tylko wtedy, gdy przestanę ją kochać. A to trochę ciężko. Chciałbym, aby wróciła. Chciałbym dostać olśnienia, przebłysku, zrobić coś, aby ponownie mnie pokochała jak dawniej, ale nic takiego się nie pojawia. Może i dobrze. W ten sposób uczę się jak żyć z tym, co mam. Z uczuciem, bez osoby odwzajemnijącej je. Chciałbym, aby się odezwała. Dała jakiś znak. Ale tak się nie stało i najpewniej się nie stanie. Na razie pozostaje mi czekać. Może to wszystko jeszcze się zmieni. Może na lepsze, a może na gorsze. Chciałbym, byś Ty była nią, znaczyłoby to mniej wiecej tyle, że jej zależy. Jednak nie ważne kim jesteś, cieszę się, że poświęcasz swój cenny czas, na przebywanie i pisanie na tym blogu. To pomaga.

    Co do ratowania ze szponów śmierci. Nie uciekaj w jej objęcia. To nigdy nie jest dobrym wyjściem. Zastanawiające jest to, że zawsze w pewien sposób przyciągam do siebie osoby, które ... pragnął śmierci. I na pewno nie jesteś wybrakowanym modelem człowieka. Zachowujesz się inaczej niż inni. Masz wyjątkowe poglądy. Wyglądasz na wartościową osobę. To jest pewna ważna cecha internetu. Ludzie ukazują w nim swoje prawdziwe oblicza. Jedni są dupkami, inni nie do końca szczęśliwi, jednak wrażliwi, współczujący. Ty jesteś dla mnie zagadką. NIgdy nie byłem dobry w rozszyfrowywaniu ludzi. Może to i lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pragnę śmierci? Hahaha... to żeś mnie teraz rozbawił. Cóż nie mogę ci mieć tego za złe, skoro nic o mnie nie wiesz.

    Nie nie pragnę śmierci. Wrećz przeciwnie, chciałabym żyć długo... bardzo długo. Chciałabym zoaczyć te wszystkie cuda na ziemi, zrobić tyle rzeczy, chciałabym dożyć chwili gdy ludzie opuszczą ziemię i zamieszkają na innych planetach i w ogromnym kosmosie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mówie, że koniecznie pragniesz śmierci. Czasem źle ubieram to co myślę w słowa. Cieszę się jednak, że cię rozbawiłem. Cóż wątpie że którekolwiek z nas doczeka podboju kosmosu takim, jakim go opisałaś. Też chciałbym żyć długo, jednak bardziej od tego chciałbym coś po sobie pozostawić. Co do samego pragnienia śmierci, wybacz. Czasem wyciągam pochopne wnioski. Zwłaszcza gdy napisałaś o wyrywaniu z objęć śmierci.

    Co do znania ciebie, nie wiem kim jesteś. Jesteś na pewno interesującą osobą. I nie kłamiąc, chciałbym Cie trochę lepiej poznać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem ile wiosen masz już za sobą, ale jeśli pożyjesz jeszcze z pięćdziesiąt lat to najprawdopodobniej doczekasz się kolonizacji marsa. Podróże w kosmos powoli ulegają komercjalizacji a to nareszcie powinno pchnąć ten temat do przodu.

    Nie warto mnie poznawać. Jestem tylko kruchym płomykiem świecy ustawionym na szczycie wysokiego wzgórza, którym targają silne
    wiatry. Zajmij się lepiej poszukiwaniem jaśniejszych i silniejszych płomieni. One przynajmniej będą płonąć jeszcze przez jakiś czas.

    Jestem tylko cieniem w ciemności i mrokiem w duszy innych osób. Skazą na obliczu tej planety która prędzej czy później zniknie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem czy doczekam, możliwe że tak. Raczej nie będę osobą, która zamieszka na księżycu czy marsie.

    Jeżeli chodzi o poznawanie osób, cóż Ty jesteś wyjątkowa. Choćby nasza znajomość miała trwać krótko uważam, że warto Cie poznać. Nawet jeżeli jesteś teraz małym płomykiem, nie znaczy to, że nie będziesz dużym za jakiś czas. Na pewno nie jesteś skazą. Nawet jeżeli znikniemy, to liczy się to, co robimy zanim to się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem tak bardzo wyjątkowa, jak każdy inny człowiek żyjący na Ziemi.

    Gdy zniknę, nie będzie istotne to co robiłam wcześniej. Liczy się tylko to co jest tu i teraz, zwłaszcza że nie wiadomo czy jutro w ogóle nadejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dlaczego jesteś aż tak pesymistyczna. Zaakceptowanie śmierci jest istotne, jednak ciągłe powtarzanie, że jutro może nie nadejść, nie jest zbytnio pomocne. Owszem jest wielu ludzi wyjątkowych. Jednak ich nie znam, możliwe, ze nigdy nie poznam. Ty jednak pojawiłaś się w moim życiu. Skoro juz w nim zaistniałaś, może warto poświęcić trochę czasu i lepiej Cie poznać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Może byłabym mniej pesymistyczna gdyby lekarze nie powtarzali mi ciągle że jutro mogę się już nie obudzić ^^ No może nie robią tego wprost... ale jednak o to im chodzi.

    Swoją drogą ich przewidywania są jakieś kiepskie (na szczęscie), bo według nich powinnam umrzeć już kilka miesięcy temu.

    Ludzie wyjątkowi istnieją tuż na wyciągnięcie ręki. Wystarczy się do nich odezwać, a nie siedzieć w swoim małym światku jak to czyni zdecydowana większość ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Heh długo się zastanawiałam czy w ogóle powinnam się odzywać... może robię źle, może nie. Cieszę się, że poznałeś kogoś i nie jesteś całkiem sam ze swoim bólem i cierpieniem. Martwiłam się w sumie o to... zastanawiałam się nad naszym spotkaniem we wrześniu. Chcę z tobą porozmawiać w cztery oczy. Na spokojnie. Wybacz, że właśnie tutaj to piszę, tak jakoś wyszło. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Poznałeś kogoś...
    Pojawiłaś się w czyimś życiu..."

    Wielkie słowa, które nijak nie pasują do sytuacji. Napisałam ledwie parę komentarzy, wdałam się w dyskusję, czy to można nazwać pojawieniem się w czyimś życiu? To ledwie jedna nuta na długiej symfonii życia.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mroku masz racje, czasem wystarczy się odezwać. Jeżeli chodzi o Twoje pesymistyczne podejscie. Nie wiedziałem, że jest aż tak źle. Chciałbym jakoś pomóc, jednak niewiele mogę uczynić. Sama jednak na pewno jesteś wyjątkowa.

    Droga Haxi. Twój wpis, choć naprawdę niespodziewany, niezwykle mnie cieszy. Cieszę się, że nadal podtrzymujesz nasze spotkanie. Nie wiem, czy jeszcze tutaj zaglądniesz, ale wiedz, że moje uczucie do Ciebie nie zmieniło się. Jeżeli masz jakiś problem, chcesz o czymś pogadać, proszę pisz śmiało, nie krępuj się. Wyczekuje naszego spokania, bądź jakiejkolwiek wiadomości od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak już napisałam, jestem tak samo wyjątkowa jak każdy inny człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeżeli każdy jest wyjątkowy, to nikt nie jest.

    Gdzieś coś takiego usłyszałem. Jednak nie można zaprzeczać, że mimo wszystko, jakoś się różnimy od siebie. Mamy różne zdania, różne poglądy, jesteśmy różnymi ludźmi. Co za tym idzie, jesteśmy ciekawi, a to ważne aby się poznać bliżej. Nawet w tej bezsensownej rozmowie wciąż poznajemy się bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Cóż... jeśli uważasz tą rozmowę za bezsensowną, to po co ją kontynuować?

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie uważam rozmowy samej w sobie za bezsensowną. Bo tak nie jest. Rozmawiamy tak naprawdę o niczym i o wszystkim. Chodziło mi bardziej o sam ... cel. No cóż ... mój kochany dobór słów. Znów złe słowo opisało to co miałem na myśli.

    OdpowiedzUsuń
  31. Cóż... nieprecyzyjna mowa już nie raz przyczyniła się do wybuchu konfliktu ^^ Niestety nas język jest daleki od ideału.

    OdpowiedzUsuń
  32. Szczególnie mój. Pomimo tylu słów wciąż brakuje mi zwrotów, aby określić co myślę. W przypadku uczuć i stanów świadomości tym bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  33. Zawsze możesz nad nim popracować, przynajmniej masz na to czas.

    Nic to, trzeba w końcu zostawić tego kompa i zmierzyć się z kolejną nocą. Przy odrobinie szczęścia jutro znowu otworzę oczy.

    Bywaj.

    OdpowiedzUsuń