
Kolejny dzień, kolejna notka. Nie wiem dlaczego pisanie na tym blogu mi pomaga. Teraz. Zwłaszcza teraz. Może dlatego, że jest to takie miejsce, gdzie mogę ulokować swoje myśli, przemyślenia, możliwe że nawet i uczucia. Niewiele osób to czyta. Bardzo nie wiele. A nawet ci co czytają, nie zaglądają tutaj zbyt często. Może to i lepiej. Łatwiej się otworzyć. Chociaż obiecałem kiedyś komuś, że będę tutaj pisał to co czuje. Bez zbędnych słów, czy ukrywania. Dziwne, że dopiero teraz zacząłem tak traktować to miejsce.
Wczoraj doszedłem do kilku wniosków. O dziwo, dni wolne od pracy, są tymi najgorszymi. Gdy człowiek pracuje, nie ma czasu na rozmyślenia. Jednak gdy przychodzi niedziela, bądź jakieś święto, człowiek siedzi sam i myśli atakują go bezlitośnie. Dziwne. Aczkolwiek tak jest. Co do mojego wniosku. Cóż, może jest on trochę dziwny, jednak postanowiłem odpuścić. Dać jej święty spokój. Możliwość odnalezienia szczęścia w ramionach innego. Była to chyba najcięższa konkluzja do jakiej doszedłem przez wszystkie lata mego życia. Jednak nie ma innej drogi, innego wyjścia. Nie mogę się jej narzucać i zmuszać do miłości, jeżeli tego nie czuje. Nawet pomimo moich uczuć czy chęci. Jednak, to co jest najważniejsze w tym wszystkim, to właśnie miłość. Rozstaliśmy się, jednak nie przestałem jej kochać. Wciąż jest we mnie to silne uczucie do niej. Rzekłbym nawet, że jest silniejsze z każdym dniem, chociaż z każdym dniem może też słabnąć. Może uciekać gdzieś w pustkę. A mimo to, nadal o niej myślę. Dlatego też dam jej spokój, nie będę nękał, lecz będę przypominał o tym, że nadal ją kocham. Raz na jakiś czas. Nie inwazyjnie. Po prostu aby wiedziała, że nadal ją kocham, że nadal może na mnie liczyć, że mimo tego co się stało, wciąż jest najważniejszą osobą w moim życiu. To jest jedyne słuszne wyjście do jakiego doszedłem. Mam nadzieję, że nie jest ono błędne.
P.S. Kiedyś nie mogłem się zebrać do napisania jednej notki na miesiąc. Teraz mam potrzebe piania kilku dziennie. Świat jest dziwny.
Cóż... nie jest tak łatwo zapomnieć kogoś kogo się kochało/kocha, nie wiem nawet czy jest to w ogóle możliwe. Jeśli się kogoś pokochało to zawsze pozostanie on gdzieś na dnie umysłu, nawet gdyby się go później znienawidziło tak to jest. Na szczęście po jakimś czasie przestaje boleć, lub jak to mówią niektórzy przyzwyczajamy się do bólu. Cóż... tak to już jest.
OdpowiedzUsuńMroku w mej duszy, ja o niej nie zapomnę. Nie dlatego, że nie potrafię, gdyż może bym i mógł. Lecz dlatego, że nie chce. Może nawet i nie mogę. Źle odebrałeś moją notkę. Ja o niej nie zapominam, nie przestaje jej kochać. Po części nadal wierze w to, co nas łączyło. Jednak daje jej wolną rękę. Nie przykuwam jej łańcuchem, nie krzywdzę, nie nękam każdego dnia. Po prostu uczę się żyć na nowo, co jakiś czas przypominając jej, jak bardzo ją kocham. Jeżeli ma się udać, to się nam uda, jeżeli nie, to sam tego nie zmienię. Miłość to więź między dwojgiem ludzi, jeżeli jedno nie czuje nic do drugiego, cóż … odpowiedzieć chyba znasz. Ale kochać jej nie przestanę, nigdy.
OdpowiedzUsuńHm... nasuwa mi się tutaj na myśl pewien cytat:
OdpowiedzUsuń"Jeżeli coś kochasz, daj mu wolność. Jeżeli wróci do Ciebie, jest Twoje. Jeżeli nie wróci, oznacza to, że nigdy od początku Twoje nie było." - Salomon
Cóż, lepiej tego bym nie ujął, co do jednej rzeczy. Ona nie jest moją własnością. Dlatego też daje jej wolność. Co uczyni, należy do niej.
OdpowiedzUsuń